Skuteczny sposób na wysmuklenie (nie mylić z odchudzaniem) masywnych ud

Zwykle wygląda to tak, że kobiety “gruszki” i nie tylko, skupiają swoją uwagę na udach i pośladkach, bo przecież każda chce ubrać obcisłe rurki i baleriny bez obciachu. Brzuch łatwo przykryć tuniką, czy dobrze skrojoną koszulą. Gorzej jest z dolnymi partiami ciała (no chyba, że ktoś lubi nosić długie spódnice). Ćwiczymy, ćwiczymy, ćwiczymy. Przysiady, wykroki i inne kombinacje, które trenerzy zachwalają, jako te wysmuklające i odchudzające uda. Prawda jest taka, że ćwiczenia odchudzą, ale nie wysmuklą. Nie wiem czy rozumiecie tą różnicę tak jak ja… Po setkach przysiadów nogi mogą stać się bardziej “potężne”, a przecież nie tego chciałaś, prawda? Chciałaś fajne, zgrabne nóżki, a tu buła nad kolanem! No cóż.  Decyzja nie jest prosta, albo nic ze sobą nie robisz i masz pomarańczową skórkę na całej powierzchni ciała (w porywach skórę starszej pani, zamiast dwudziestolatki), albo trochę większe uda niż to sobie wyobrażałaś. Jest jeszcze opcja trzecia – jesteś chodzącym ideałem ;).

Jedyny znany mi i skuteczny sposób na zniwelowanie tego efektu jest oczywiście stretching, a konkretnie rozciąganie mięśnia czworogłowego uda. Systematyczne i trwające około 15 sekund w kilku seriach, statyczne rozciąganie, przynosi całkiem fajne efekty. Szczególnie dla tych osób, które je pomijały, bo w tym przypadku mięśnie mogą prezentować się zbyt okazale, ze względu na ich nadmierne przykurczenie. 

Jeszcze jedno – odstawienie ćwiczeń. Dwa tygodnie bez treningów i uda maleją! Cóż za paradoks.. Wystarczy mi kilka dni wakacyjnego urlopu, żeby zauważyć, że spodnie stają się luźniejsze. Tak, więc jeśli czeka Cię wielka impreza, w której chcesz pokazać nogi i wyglądać bardziej eterycznie (?), może warto pożegnać się z ostrymi treningami na kilka dni. 

Ja oczywiście lubię się z moimi bułami. Całe szczęście, bo nie ma nic gorszego niż dążyć do niemożliwego (czyt. patyczkowych nóg)